Po co mu tyle zabawek/książek/płyt/narzędzi/kapsli z piwa/starych ubrań/papierów? Przecież w ogóle z tego nie korzysta, a ja nawet nie mam jak tam przejść/poodkurzać/schować swoich rzeczy!
Jak to jest, że rzeczy innych denerwują nas bardziej?
To dlatego, że je "widzimy". Nie znaczy to, że w przypadku swoich rzeczy włącza nam się zaburzenie wzroku. Nasze rzeczy stają się dla nas "przeźroczyste", nasz mózg nie analizuje tego, czym się otaczamy - to jest stała, a mózg wyczulony jest na zmianę. Natomiast cudze rzeczy są dla nas czymś obcym - nawet jeśli są to rzeczy męża, dziecka czy dziewczyny. A już gdy "włączy się" irytacja na stan posiadania innej osoby, to bardzo ciężko ją "wyłączyć".
Jak sobie radzić z negatywnymi emocjami?
Po pierwsze - zastanów się, co naprawdę Cię denerwuje, o co DOKŁADNIE Ci chodzi?
Podejrzewam, że nie chodzi o rzeczy. Czy gdybyście mieszkali w dwa razy większym mieszkaniu, którego nie sprzątasz, to wciąż byłby problem? Dlaczego? - chętnie się tego dowiem, jeśli masz ochotę - daj mi znać!
Może chodzi raczej o to jak te rzeczy wyglądają?
O to, że nie ma miejsca na coś innego?
O to, że nie ma gdzieś dojścia?
O to, że trudno się je sprząta?
Dotarcie do źródła irytacji - klucz do rozwiązania problemu
Jeśli chodzi o wygląd rzeczy - może można je schować?
Jeśli o miejsce - sposobem może być ustalenie limitów miejsca na dane rzeczy. Jeśli cały regał zastawiony jest kolekcją, może można ograniczyć się do połowy itd. Jeśli chodzi o rzeczy w szafie czy na półce z kosmetykami - można podzielić się po połowie i ustalić nieprzekraczalność tych granic.
Jeśli chodzi o dojście - jest to problem praktyczny i powinien być praktycznie rozwiązany - może można coś przestawić, przemeblować?
Jeśli problemem jest sprzątanie, np. wycieranie kurzy wokół kolekcji, sprawa jest prosta - nie jest powiedziane, że musisz to robić. Konsensus jest tu bardzo prosty - gdy sprzątanie czegoś jest trudne, sprząta osoba, do której rzeczy należą. Niewykluczone, że po pierwszym sprzątaniu kolekcjoner zrezygnuje z eksponowania całej kolekcji.
Śmieć jednego - skarb drugiego
Wiem, że posiadam rzeczy, na które inni mogą patrzeć, jak na śmieci.
Najlepszym przykładem są dwa papierki po gumie, które kojarzą mi się z pewnym Sylwestrem. Dla osoby nie znającej powodu, dla którego je trzymam, to zwykłe śmieci.
Rzeczy symbolizują pewne sytuacje, emocje, skojarzenia. Książka o odchudzaniu może być zmaterializowanym marzeniem o szczupłej sylwetce, nawet gdy od pięciu lat leży nieotwarta na półce. Kolekcja starych płyt lub ubrań to przedmioty sentymentalne przypominające młodość.
Czasem sami nie zdajemy sobie sprawy, dlaczego trzymamy niektóre rzeczy, tym bardziej trudno nam jest stwierdzić, dlaczego ktoś inny coś przechowuje...
Zabawki dzieci
Polecam sprzątać z dziećmi, a jeśli nie - to
schować zabawki przeznaczone do usunięcia na jakiś czas i sprawdzić, czy dziecko nie przypomni sobie o ukochanym misiu, na którego nie spojrzało przez ostatnie pół roku. Wyrzucenie takiej zabawki jest o wiele gorsze niż przemęczenie się z workiem upchniętym z tyłu szafy.
Sprzątanie rzeczy z dziećmi jest przy okazji świetną okazją do nauki porządku, liczenia czy po prostu wspólnego spędzania czasu.
Proponuję też nie zaczynać od pokoju dziecka i jego zabawek. Dobrym pomysłem jest włączenie dziecka w przegląd szafek w kuchni czy łazience, połączony z rozmową o tym, dlaczego pewne rzeczy są wyrzucane. Po takim wstępie łatwiej będzie przekonać malucha do zajęcia się swoimi rzeczami.
Ale on nawet nie wie że to ma!
Marie Kondo na początku "Magii sprzątania" pisze o tym, jak w dzieciństwie zajmowała się porządkami. Opowiada m.in. o tym, jak wyrzucała rzeczy domowników i o tym, że nie byli z tego zadowoleni. Zupełnie im się nie dziwię.
Wyobraź sobie, że porządek w Twoich kosmetykach robi Twoje dziecko (lub dziecko sąsiada). Czy wybierze to, cze potrzebujesz? Czy może zostawi rzeczy, które wydadzą mu się ciekawe?
Albo - czy pozwolisz współpracownikowi posprzątać swoje biurko?
Nie sądzę - każdy najlepiej zna swoje potrzeby i jest najbardziej kompetentną osobą do oceny swojego stanu posiadania.
Dlatego nie uważam, że dobrze jest sprzątać cudze rzeczy (a już szczególnie po kryjomu). Co innego jest sprzątanie z kimś - taka pomoc to super sprawa. Świeże spojrzenie podczas porządkowania jest bardzo pomocne.
Co w takim razie robić?
Oprócz ustalenia zasad, o których już wspominałam, dawać przykład - minimalizować swoje rzeczy, rzeczy wspólne. Prosić o pomoc podczas tego procesu. Przy okazji pokazywać sposób postępowania. Tłumaczyć, dlaczego coś dzieje. Skąd masz ten nadmiar, jak się go pozbędziesz. Inspirować.
Podczas akcji #1000rzeczymniejw2020 sporo osób przystąpiło do działania na początku stycznia. Ale były też osoby dołączające w lutym, często ze słowami "nie chciałam tego robić, ale jak widzę działania innych, to dołączę". Patrzenie na działania innych, obserwowanie satysfakcji, jaką im dają, jest najlepszą inspiracją.
A jeśli to nie pomaga?
Ja bym odpuściła dla swojego zdrowia psychicznego. Wiem, że to jest frustrujące i męczące, ale jeśli próbowałaś wszystkiego i dalej nie ma efektów, to może lepiej dać spokój i skierować tę energię gdzie indziej? Też przeżyłam sporo batalii z domownikami, a potem doszłam do wniosku, że to są ich rzeczy w ich przestrzeni i odpuściłam, powodzenia!