Mam zamiar wyprowadzić się z domu rodzinnego i planuję wziąć ze
sobą wszystkie moje rzeczy. Z jednej strony nie chcę robić rodzicom
magazynu w domu, z drugiej chciałabym mieć swoje rzeczy ze sobą, choć
zdecydowanie nie wszystkie, które mam teraz, szykuje się więc sporo
wyrzucania.
Pomijając jakieś chwilowe zrywy, z wyrzucaniem byłam na bakier, więc rzeczy mam sporo.
Postanowiłam
zacząć od rzeczy ze strychu, bo od dawna do nich nie zaglądałam, czyli
już mam odhaczone to, że są niepotrzebne. Ach, ten złoty wyznacznik -
zostaw rzeczy w pudłach na rok, żeby sprawdzić, czy ich potrzebujesz - u
mnie to na pewno było dłużej... Strych jest za ścianą mojego pokoju,
więc stał się naturalnym jego przedłużeniem i bardzo dużo moich rzeczy
mieszka tam od lat. Są względnie uporządkowane, ale po prostu powinnam
się już ich pozbyć, bo od dawna nie ma dla nich miejsca w moim życiu.
Mam zamiar przynosić po kolei rzeczy do pokoju, przeglądać i pozbywać się jak największej ich ilości.
Wprowadziłam też zasadę, że nic nie wraca na strych - jeśli chcę coś zostawić, to szukam na to miejsca w pokoju.
Tak więc zaczynam cykl #sprzątaniestrychu
Na początek 17 szarych pudeł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Zrobiłam ostatnio porządki na moich półkach z jedzeniem. Są to tylko trzy półki (nie licząc lodówki), ale i tak udało mi się odkryć rzeczy,...
-
Końcówka balsamu, żelu pod prysznic, kremu do twarzy, podkładu... Ostatni liść laurowy w opakowaniu, 5 dkg makaronu, dżem na ćwier...
-
Spotkałam się z minimalizmem już parę lat temu. Pierwsze były chyba artykuły w "Przekroju" i w "Focusie", potem pewnie ...