Są takie rzeczy, które niby nie stwarzają problemu - pięć otwartych zakładek w przeglądarce, kilka paragonów w portfelu, garść drobnych wyjęta z kieszeni, bateria przygotowana do wyrzucenia. Zadomowiają się w naszej przestrzeni i przestajemy zwracać na nie uwagę.
Tak naprawdę to nie. Tak naprawdę takie bałaganki kumulują się i męczą, czy jesteśmy tego świadomi czy nie.
Proponuję eksperyment. Spróbuj schować wszystkie ikony z pulpitu lub otworzyć nowe okno przeglądarki bez otwartych stron i z ukrytym paskiem zakładek lub wyjąć wszystko z portfela i włożyć tylko potrzebne rzeczy, a nie śmieci lub paragony, które są ważne, ale wcale nie powinny codziennie Ci towarzyszyć. Zdejmij wszystko z biurka, schowaj kosmetyki czy buty. Szczególnie warto zająć się miejscami, z których korzystasz na co dzień - efekt będzie bardziej cieszył, bo po prostu będziesz go częściej widzieć.
Nie każda z tych zmian się utrzyma czy nawet ma sens (jasne, mydło pod prysznicem jest koniecznością), ale spojrzenie na oczyszczoną przestrzeń pozwala na zmianę perspektywy i przekonanie się, jak wygląda biurko czy półka w wersji "czysta karta".
I może znowu je zapełnisz i to jest w porządku, ale może trafi tam mniej rzeczy albo inne rzeczy? Nic prostszego niż się przekonać - powodzenia!
Ja akurat zwracam uwagę na takie drobiazgi, bo właśnie na dłuższą metę to jest męczące.
OdpowiedzUsuń