środa, 16 sierpnia 2017

Początki

Spotkałam się z minimalizmem już parę lat temu. Pierwsze były chyba artykuły w "Przekroju" i w "Focusie", potem pewnie jakieś wpisy w internecie, posty i książki Leo Babauty i inne. 

Idea minimalizmu zafascynowała mnie, szczególnie, że pasowała do mojej wizji, w której jestem gotowa się spakować w 20 minut i wyprowadzić z domu; zawsze inspirowały mnie sytuacje w filmach, kiedy bohater/bohaterka wyprowadzają się z mieszkania i są w stanie zmieścić w plecaku i walizce cały swój dobytek (a potem go jeszcze unieść).

Od tego czasu, gdy tylko natknęłam się na artykuł o minimalizmie lub widziałam zdjęcie "szafy", której całą zawartością było 10 ubrań czułam nagły przypływ inspiracji, sprzątałam coś, co wydawało mi się łatwe i efektowne do posprzątania i dawałam sobie z tym spokój.

Pewne rzeczy, o których przeczytałam, zostały jednak ze mną na stałe i niemalże niezauważalnie wcielałam je w życie. Przez to teraz, przynajmniej w niektórych obszarach, zbliżam się do minimalistycznych ideałów.

***

Porady jak zostać minimalistą można zamknąć w dwóch punktach:

1. Pozbądź się rzeczy, których nie potrzebujesz.
2. Nie wprowadzaj nowych, zbędnych rzeczy do swojego życia.

Czasami, dla ułatwienia (?), podana jest lista rzeczy, z którymi należy się rozprawić; może też pojawić się magiczna liczba 100 określająca liczbę przedmiotów, do której należy dążyć.

A co z rzeczami których się pozbywamy? Wyrzucić! No, ewentualnie sprzedać...
Gdyby to tylko było takie proste...

Dodatkowym problemem jest to, że ludzie, którzy piszą o minimalizmie są już na bardzo zaawansowanym etapie - mają te puste półki i komody, w których widać dna szuflad, co może stanowić inspirację, ale może również być bardzo demotywujące.

Dlatego chciałabym tu opisać moją walkę z nadmiarem rzeczy, skupiając się na konkretach i dokładnie omawiając sposób, w który postępowałam i postępuję. Mam nadzieję, że dokładne instrukcje pomogą minimalistom i minimalistkom in spe. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz