czwartek, 12 grudnia 2019

Osoji - porządek na koniec roku

Usłyszałam dawno w radiu jak pani opowiadała o czyszczeniu szafy na koniec roku.
Opowiadała o tym, że to jest duża szafa i nie ma tam tylko ubrań, ale też papiery, pamiątki, zdjęcia i że przegląda je pod koniec roku i wyrzuca część tych rzeczy. Mówiła chyba z jakiej kultury zaczerpnęła ten zwyczaj, ale nie słuchałam dokładnie, w każdym razie zwyczaj mi się spodobał.
Od tego czasu staram się sprzątać różne obszary w moim domu i w życiu tak, aby w nowy rok wejść z poukładaną (w miarę możliwości) rzeczywistością.
Jest kilka rzeczy, które zawsze sprzątam oraz kilka, które sprzątam gdy mi się uda, ale domykanie różnych spraw zawsze daje mi ogromną satysfakcję.

Trafiłam ostatnio na blogu Joanny Glogazy na post, w którym wspominała o Osoji i myślę, że o tym też opowiadała kiedyś wspomniana pani w radiu. Jest to japoński rytuał oczyszczania domu na koniec roku. Malutki research, który zrobiłam, mówi, że powinno być to wykonywane w ostatni dzień starego roku, jednak w związku z tym, że w Sylwestra ludzie wolą zajmować się czymś innym, odchodzi się od tej tradycji i sprzątanie z reguły ma miejsce między świętami a sylwestrem. Ja mam podejrzenia, że kiedyś dało się to zrobić w jeden dzień, ponieważ ludzie mieli po prostu mniejsze domy oraz mniej rzeczy. Teraz jest to pewnie raczej niemożliwe. Ale poświęcenie końca roku na pewne podsumowania i oczyszczanie to coś, czemu warto poświęcić trochę czasu.

Życie każdego wygląda inaczej i każdy ma inne zaległości czy nagromadzenia spraw, dlatego nie będę silić się na uniwersalne rady, a napiszę po prostu o tym, co ja sprzątam.

1. Kalendarz - to jest moja ulubiona rzecz do sprzątania - bardzo lubię moment kupna nowego kalendarza oraz przeglądanie starego. Moje ulubione kalendarze są z firmy Antra - bardzo lubię ich papier i layout oraz naprawdę duży wybór formatów kalendarzy. W zeszłym roku po raz pierwszy kupiłam coś mniejszego niż A5, bo też chciałabym, żeby to był spokojniejszy rok.W tym na razie rezygnuję z kalendarza - przekonałam się ostatnio do planowania online i zobaczę jak się to sprawdzi.

Przeglądam stary kalendarz i wpisuję urodziny do nowego, przeglądam też sprawy do zrobienia, których nie zrobiłam i wpisuję je na listę (te których zrobienie jeszcze ma sens). Wypisuję sobie też rzeczy, z których zrobienia jestem dumna – domknięte sprawy, ważne wydarzenia
Kiedyś zostawiałam te stare kalendarze, teraz myślę, że to nie ma sensu je wyrzucam.

2. Mail - od lat próbuję wyzerować maila, czasem mi się to udaje, ale w tym roku jestem naprawdę bliska sukcesu i mam nadzieję, że mi się uda.

3. Papiery - w zeszłym roku zebrałam wszystkie zapisane świstki, które walały mi się po pokoju, w tym tych papierów będzie do sprzątania na pewno mniej, ale też z pewnością trochę będzie. Przeglądam paragony - zawsze je skrupulatnie zbieram do koperty z danym rokiem, to bardzo ułatwia sprawę - potem przeglądam tylko najstarszą kopertę.

4. Drobne rzeczy do naprawy – w zeszłym roku skleiłam np. rozbitą gąskę, która czekała na mnie chyba dwa lata (bo też tak dobrze ją przed sobą ukryłam), w tym mam pudełko rzeczy do ogarnięcia.

5. Ubrania w szafie - zawsze znajdzie się coś do wyrzucenia - teraz robię to na bieżąco, ale i tak pewnie coś będzie.

6. Kosmetyki - staram się dokończyć wszystkie resztki, tak żeby nie zaczynać nowego roku od wyciskania jakiś drobin z tubki, tylko cieszyć się nowymi zakupami.

7. Niepiszące długopisy - też wyrzucam je na bieżąco, ale czasem po prostu zasychają w szufladzie

8. Książki z biblioteki - lubię je oddać przed końcem roku (zawsze jest to dla mnie jakaś forma długu)

9. Porządek w portfelu, piórniku, torebce - też robię to na bieżąco, ale zawsze warto je przejrzeć

10. Lista rzeczy do zrobienia – to jest łączenie rzeczy z kalendarza i różnych świstków.

Lubię też wybrać sobie fajne rzeczy na Nowy Rok - np. książkę do czytania, którą miałam ochotę przeczytać, kosmetyk, który czeka na swoją kolej czy przepis do wypróbowania.

Każdy ma inne życie i inne sprawy – może trzeba przejrzeć ubranka dziecka albo szafkę w kuchni? Sens jest taki, żeby nie wchodzić z bałaganem w Nowy Rok. Powodzenia!