niedziela, 23 lutego 2020

Kryterium objętości - zamiast liczenia

Mityczne 100 rzeczy, Święty Graal minimalizmu - na pewno już kiedyś wpadło Ci to w ucho.


No to liczymy!


Kubek - 1, talerz - 1, widelec, nóż, łyżka - 3. 
Telefon z obudową - 1, a ładowarka? Ok, ładowarka to część telefonu - 0.
Kalendarz... lepiej przejdę na kalendarz Google, będzie jedna rzecz mniej.
Mydło, szczoteczka do zębów, szampon, maszynka do golenia, ręcznik - 5
Och, to już 11!
A skarpetki? Jak liczyć skarpetki!? 

Kryterium Objętości


Spokojnie - żartowałam. Tak naprawdę mam tyle rzeczy, że takie liczenie nie ma sensu, choć może spróbuję to zrobić pod koniec minimalistycznej drogi. Teraz moje rzeczy mogę liczyć w tysiącach, a może i dziesiątkach tysięcy?

Dlatego wprowadziłam Kryterium Objętości. Wpadłam na ten pomysł, gdy kiedyś ubrania przestały mieścić mi się w szafie. 
To kryterium jest bardzo elastyczne - dla każdego miara może być inna. Dla jednego regał książek to niewiele, a dla drugiego półka to zbyt dużo.

Zasada Kryterium Objętości


Zasada jest prosta - rzeczy mają mieścić się na swoim miejscu. Co to znaczy? Na przykład u mnie to znaczy: ubrania w szafie, w tym torebki na jednej półce, książki na regale, kubki na jednej półce, karty w portfelu, pliki na komputerze, kosmetyki w szafce w łazience...

Oczywiście nie chodzi o jak najszczelniejsze upakowanie, choć na początku i to może być sukcesem w przypadku niektórych kategorii. Celem jest możliwość w miarę wygodnego korzystania z rzeczy. 

Nałogowi zbieracze też mieszczą rzeczy w swoich domach, ale jakim kosztem?

Źródło: Artykuł The GuardianWorking with hoarders: 'The possessions are almost part of them' dostęp 23.02.2020

Przy okazji to jest dobre kryterium nadrzędne - rzeczy powinny mieścić się w domu, a nie na przykład u rodziny czy znajomych.

A gdy się nie mieszczą? 


Jeśli rzeczy zaczynają się wylewać z przeznaczonego im miejsca, wiem, że mam ich za dużo i zaczynam działać. Tak było na przykład z torebkami - nieużywane zajmowały dodatkowe pudło, do którego nie zaglądałam od lat. Dzięki motywacji z okazji tysiąca obserwujących na Instagramie udało mi się ogarnąć kolekcję pięćdziesięciu torebek i zminimalizować ją do ośmiu sztuk, które teraz mają sporo przestrzeni w szafie. 
Pozostałe szukają szczęścia na olx i choć dalej są w tym samym pudle, wiem, że jest to stan przejściowy.

Podobnie jest z kosmetykami - mam ich zdecydowanie więcej niż bym chciała. Działania naprawcze w tym przypadku polegają na ich używaniu i zużywaniu oraz nie kupowaniu kosmetyków, które już mam (kolejny balsam czy krem do twarzy...). Jeśli chcesz wiedzieć, jaki mam sposób na niekupowanie zerknij na posta o liście rzeczy do niekupienia.

Kryterium objętościowe pomaga mi też w priorytetyzowaniu obszarów do minimalizowania. Dlatego na przykład zostawiłam siedem piórników, mimo że aktualnie nie korzystam z żadnego - wraz z kosmetyczkami i portfelami mieszczą się w jednym pudełku i nie zajmują zbyt wiele miejsca.

Liczenie nie jest złe


Jeśli masz ochotę liczyć swoje rzeczy - nie mam nic przeciwko. Sama przyjmuję właśnie kryterium liczbowe w przypadku usuwania rzeczy; jest to o wiele łatwiejsze niż określenie ich objętości. 

W przypadku rzeczy, które jeszcze mam, kryterium objętościowe sprawdza się doskonale. Jest też intuicyjne i nie wymaga wiele wysiłku. Łatwo zauważyć, że rzeczy przestają się mieścić, szczególnie, gdy coraz trudniej zamknąć drzwi do szafy, a książki na regale zajmują już drugi rząd... 

Właśnie dlatego przypuszczam, że korzystasz już z kryterium objętościowego. Jeśli tak - dla jakich rzeczy je stosujesz? A jeśli nie - jak myślisz, gdzie możesz je zastosować? Podziel się w komentarzu swoimi doświadczeniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz